"Miła Pani" z bezrobocia

Właśnie nadszedł ten dzień w którym musisz się stawić w Urzędzie Pracy. Sama myśl o tym wzbudza w tobie niechęć. To że nie mają nic sensownego do zaoferowania jest niemal pewne ale najgorsze jest to że znów zobaczysz tą „miłą Panią” z bezrobocia.



Przekraczasz próg urzędu i jesteś witany pogardliwymi spojrzeniami które zdają się mówić - No nie znowu przylazł! Wchodzisz do pokoju gdzie siedzi „miła Pani” i słyszysz:

  • Jak można przez tyle czasu nie znaleźć pracy!?
  • Co, dalej się robić nie chce?

W każdej normalnej pracy za takie zachowanie był byś już zwolniony lecz „miła Pani” siedzi za tym samym biurkiem od dziesięciu lat więc łatwo jej Cię mieszać z błotem. Być może jest to nowa metoda walki z bezrobociem, mająca spowodować że nie będziesz chciał się rejestrować w Urzędzie Pracy. Opryskliwe zachowanie, brak chęci pomocy to niestety norma w śród „miłych Pań”. Jak to ma pomóc w zalezieniu upragnionego etatu?

Pewnie powiecie że nie wszystkie „Panie” są takie. Tak, na pewno nie wszystkie, problem w tym że tych „miłych” być nie powinno!

Jaka jest Twoja Pani z bezrobocia ?

3 komentarze:

  1. Ja kiedy jeszcze byłem bezrobotny jak wszyscy chodziłem do MUP i muszę przyznać, że obsługa była całkiem miła. Wszyscy chcieli pomóc(oczywiście chodzi o urzędników), mówili co gdzie wypełnić i iść itd. No ale pewnie jaki samorząd taki urząd pracy. I na koniec MUP oczywiście nie znalazł mi pracy, ale ja od początku na to nie liczyłem, tylko szukałem na własną rękę.

    OdpowiedzUsuń
  2. A u mnie to samo, mimo że chce przenieśc sie do innego działu, że tak to ujme - to nie mogę i jestem u takiej złosliwej kobiety co to mi proponuje prace o conajmniej 60km od miasta albo "nic nie mam dla kogos z takim wykształceniem". Srednie technikum i policealna szkoła - nie stac mnie na studia. Pogarda i chamstwo to połowa pracowników PUP w moim widzeniu. Niestety te normalne, pomocne osoby sa w działach doszkalania, kursów i pomocy prawnej. Najbardziej żałosna jest psycholog, metr pić centymentrów w kapeluszu, wchodze do gabinetu, nogi na stole - powaznie i konsternacja jej, bo chyba za cicho pukałem(w drzwi). REcepcja czy jak to nazwe pierwszy przystanek od drzwi to taki posterunek gdzie siedzi gburowaty przygłup i blondii nigdy nie majaca czasu plus stazyści co o dziwo maja czas. Naprawde jestem uczciwy w osądzie, bo nie raz ludzie stoja iczekaja a pracownicy klepia w klawisze jak w redakcji dziennika na deadline. Wszystkie te pokazowki i jako bonus rewia mody pracowników PUP można przezyc na żywo w miescie południa, Nowym Saczu. Im kto wyzej stoi tym bardziej wykrzywiona w grymasie snoba gęba i podejscie do człowieka.

    OdpowiedzUsuń
  3. U mnie jest całkiem dobrze, panie miłe, ale ... No właśnie ALE: mam doświadczenie biurowe, kiedyś prowadziłem własną działalność, studia humanistyczne (prawie skończone bo nie mam pieniędzy na obronę pracy) i zdarzyło mi się też być przedstawicielem handlowym. No i to jest mój problem! Pani przegląda papiery i jak co miesiąc od 2 lat pyta: ooo pan był przedstawicielem handlowym? -niestety tak - odpowiadam; nooo to mam dla pana ofertę pracy! Dzwonię do pracodawcy i okazuje się, że: wymagane jest prawo jazdy i własny samochód. Mam! Spełniam podstawowy warunek! Co z tego skoro nie mam na paliwo, a pracodawca nie zapewnia zwrotu kosztów. Pensji podstawowej też nie ma. Sama prowizja. A skąd mam wziąć na to kasę?? I po co mi taka praca? Przeglądam internet i czytam komentarze życzliwych osób, które mają pracę i piszą jak to polakom się nie chce pracować, a przecież pracy pełno i tylko lenie, naciągacze i nieudacznicy są bezrobotni i narażają państwo i tych cięęęężko pracujących na koszta.

    OdpowiedzUsuń

Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników , nie ponoszę odpowiedzialności za treść opinii.